Każdy gracz zna to uczucie – wciągająca fabuła, porywająca rozgrywka, interesująca kampania, aż w końcu przychodzi moment, kiedy pojawiają się napisy końcowe. Chcąc uniknąć takich przykrych chwil oraz stawiając na dochód nie z kampanii, lecz z dodatków do trybu multiplayer, deweloperzy komputerowi wypuszczają interesujące propozycje. Pośród takich klasyków jak Counter Strike czy League of Legends, niespełna 3 lata temu na rynku pojawiła się ciekawa propozycja dla fanów survival horroru, strategii i kooperacji. Mowa tu o Dead by Daylight, która podbiła serca Amerykanów, jednak do Polski dociera niejako przez szklaną ścianę.

Na czym polega gra?

Dead by Daylight to „asymetryczny, multiplayer survival horror”, jak mówią o niej sami producenci (Behavior Interactive oraz Starbreeze Studios). Trudno się nie zgodzić – w rozgrywce bierze udział 5 graczy: 1 z nich jest bezwzględnym i brutalnym Zabójcą, a pozostała czwórka wciela się w Ocalałych, którzy posiadają różne zdolności. Cały myk polega na tym, że Zabójca ma szereg perków, które pozwalają zniwelować asymetryczność (np. Widmo potrafi zniknąć uderzając w Zawodzący Dzwon, a Traper ma do dyspozycji 6 pułapek na niedźwiedzie, które mogą złapać nieostrożnego Ocalałego). Do tego Ocalali nie mogą podjąć walki z Zabójcą – ich jedyną bronią jest możliwość ucieczki, schowania się do szafki bądź skorzystania z szeregu innych forteli, które pozwolą się oddalić od przeciwnika. Gra może skończyć się „trojako” – pełną porażką Zabójcy (kiedy uciekną wszyscy Ocalali), częściową porażką Zabójcy (kiedy zabije od 1 do 3 Ocalałych) lub pełnym zwycięstwem Zabójcy (kiedy wszyscy Ocalali zginą lub zostaną poświęceni na haku). A skoro już o detalach rozgrywki mowa…

Dlaczego ta gra jest fenomenem?

Przede wszystkim, jest to swoisty pionier – nigdy nie było tego typu połączenia kooperacji z horrorem, gdzie wszyscy gracze działają w trybie multiplayer (zazwyczaj mordercze postaci stanowiły część AI, jak np. w Left 4 Dead czy Dead Island). Na uwagę zasługują dostępni zabójcy – są to postacie zarówno kreowane przez Behavior Interactive (jak np. Łowczyni czy Pielęgniarka), ale są też dostępni licencjonowani mordercy, którzy na stałe wpisali się w poczet popkultury. Fani „Teksańskiej masakry” chętnie sięgną po Leatherface’a ze swoją piłą Bubba, miłośnicy „Koszmaru z ulicy Wiązów” z pewnością zechcą posiekać ofiary Freddym Krueger’em, zaś zwolennicy Michaela Myersa doskonale odnajdą się w roli psychopatycznego stalkera z nożem kuchennym. Bardzo ważnym atutem są również „znajdźki” i zdolności, które pozwalają personalizować zarówno Ocalałych, jak i Zabójców. Całość sprawia, że każdy odnajdzie się w tej grze – zarówno osoby wolące się kamuflować i załatwiać sprawy po cichu, jak i żywiołowi gracze, których motorem napędowym jest adrenalina odczuwalna podczas ucieczki przed killerami.

Dlaczego w Polsce jest mało rozpoznawalna?

Na to pytanie tak łatwo nie znajdziemy odpowiedzi. Być może jest to kwestia marketingu (a raczej jego braku), co wpływa na niską rozpoznawalność gry. Żaden z moich znajomych nie kojarzył ani nawet nie słyszał o takiej grze jak Dead by Daylight – a szkoda! Co jakiś czas pojawiają się atrakcyjne wyprzedaże powiązane z DbD, która pozwala nabyć grę z dowolnym DLC za mniej niż 50 zł (co stanowi ponad 50-procentową obniżkę ceny), jednak i one są mało dostrzegalne przez konsumentów na rynku polskim. Możliwe jest też to, że zwyczajnie polski klient oczekuje czegoś innego niż przechytrzenia liczniejszej od siebie grupy tudzież kooperacyjne pokonanie zdecydowanie silniejszego jednostkowo przeciwnika. Jednak z pewnością każdy, kto w tę grę chociaż raz zagra, nie pozostanie obojętny. To gra, którą się albo pokocha, albo się jej przestraszy; albo się od niej uzależnia, albo się nigdy więcej po nią nie sięga. Możliwe, że przy lepszym rozreklamowaniu gry Polska byłaby żyzną glebą dla Behavior Interactive, możliwe, że dołączylibyśmy do grona krajów wydającego niebagatelne sumy na DLC (które mają uczciwy stosunek ceny do otrzymanego kontentu).

Podsumowując: gra z ogromnym potencjałem, znakomitymi recenzjami (95% graczy poleca Dead by Daylight) i świetnym supportem ze strony wydawnictwa (co 2-3 miesiące pojawia się nowy DLC z nowym Zabójcą, nowym Ocalałym i nową mapą). Na tę chwilę można śmiało stwierdzić, że kto raz w DbD zagra, ten już tak łatwo się od niej nie uwolni. Dzięki nietuzinkowemu produktowi mamy pewność, że do 2025 roku będzie można spokojnie w nią grać – rzesza fanów nie pozwoli, by serwery stały puste.